Drakensang 50+ -testowana

Jesteście ciekawi jak gra przebiega po osiągnięciu tego magicznego 50 lvl? Jeszcze niedawno było to maksimum jakie dało się osiągnąć. Teraz można dojść aż do 55 lvl tylko pytanie czy warto? Plansze są dośc nudne, pustynne. W zasadzie udaje się je przejść wszystkie w ramach 51 lvl a później jest nudno. Żadych nowych zadań więc zdobycie lvl52 to żmudne dropienie. Tak, przyznaje się bez bicia, nie ubiłam jeszcze bossa. Może po jego ubiciu pokażą się kolejne zadania.

Jak gropić, to gdzie?
Najfajniej dropi się w Kolebce Życia lub Kolebce Śmierci. Może PD nie leci jak szalone ale można uzupełnić poziom smoczych monet i nazbierać eliksirów oraz esencji bojowych. 


Z niecierpliwością czekam aż twórcy gry wymyślą coś, co mnie na nowo do niej przyciągnie. Na razie Drankensang 52+ nie zachwyca mnie. Akcje sezonowe są powtarzalne i szczerze powiem, przez to również troche nudne, szczęgólnie dla osób, które gre znają już od kilku lat.

Jedynie Czeluść Zagłady może cieszyć, bo nigdy nie wiadomo co wyskoczy w danym sektorze po kliknięciu Prastarego Koksownika. Zawsze jest to jednak przeciwnik, którego trzeba pokonać nim można będzie pójść dalej. Tylko wygrana bitwa odblokowuje bowiem dalszą drogę lochu z kolcami.Tu nadal mam jeszcze kilka pięter do przejścia a co się z tym wiąże, zadania do wykonania. Za uzbierane Kościane Monety można kupić lepsze uzbrojenie lub wyposażenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz